poniedziałek, 8 listopada 2010

Czas wyruszyć w góry!


Zimno zaczyna doskwierać coraz bardziej.. tym samym moja tęsknota za słonecznym Marokiem sukcesywnie narasta..
Najwyższy czas na dalsze opowieści..

23.06.2010 Marrakesz - Imlil
O poranku wyruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca, w którym moglibyśmy przekąsić Marokańskie śniadanie.
Życie aż kipi wśród wysokich kamienic - stragany wszelkiego rodzaju upajają swoją kokieterią..
Razem z Natalie zakupiłyśmy kilka rodzajów suszonych owoców - niebiańska uczta!
A na śniadanie przekąsiłyśmy crepsy oraz cuscus z warzywami (na śniadanie!), zdecydowanie za dużo, jednakże jakie to ma znaczenie w obliczu faktu, iż jesteśmy w Maroku!
Niezmiennie i nieustannie zachwycam się ludźmi - oni zawsze stanowią istotę mojej szczęsliwości - uczucie, które rozrasta się z każdą minutą!

A ludzie tutaj, podobnie jak w Nepalu oraz Indiach, bywają piękni, wielobarwni, często nie wyrażają zgody na to aby ich fotografować, jednak mimo to - stanowią nieustanną pokusę - fotografowanie Ich, jest czymś niezwykłym.. chciałabym zabrać Ich wszystkich w zatrzymanych kadrach, aby po powrocie do domu, nieustannie powracać w to niezwykłe miejsce!

 
  





Po południu wynajęliśmy taksówkę, która zawiozła nas do wioski Imlil, z której rozpoczniemy nasz trekking.
W Maroku nie obywa się bez targowania! Ceny jakie znaliśmy z przewodników, jak i najświeższych informacji z internetu, okazały się znacznie odbiegające od tych, jakie zasugerowali kierowcy.
Zatem po długim targowaniu.. niemalże walce dwóch taksówkarzy, udało nam się kwotę 800 Dirhamów, zbić do.. 400!






Po około 2 godzin drogi wśród pięknych gór, krętych dróg, dotarliśmy na miejsce.
Zapytani z jednego z mieszkańców, czy nie szukamy noclegu - tym samym, w iście błyskawicznym tempie, znaleźliśmy dom, w którym spędziliśmy noc.




Po raz kolejny zostaliśmy poczęstowani pysznym naparem miętowym - berberan whisky, po czym oddaliśmy się leniwej kontemplacji.. na nasłonecznionym tarasie z widokiem na góry,  które już jutro powitają nas swoją urodą, niezwykłością.. mistyką!


Jednakże będąc w takim miejscu - nie można ignorować faktu, iż spacer po wiosce, daje nam niepowtarzalną szansę bliższego kontaktu z mieszkańcami..dlatego pozostawiając cichą kontemplację na wieczorne godziny, wyruszyliśmy naprzeciw nieznanej kulturze...



 Dużą niespodzianką była wiadomość, iż w tejże miejscowości znajduje się maleńka wytwórnia olejków arganowych, przecudownego miodu  oraz różnego rodzaju kosmetyków.. nieprawdopodobne aromaty! (gdyby ktokolwiek miał ochotę zdobyć takiż kosmetyk, oto adres: arganisme@gmail.com ).
Zniewalające zapachy rozprzestrzeniają się po całym pomieszczeniu - każda z nas zniewolona niemalże bogatą gamą zapachów - wydała niemalże fortunę zaopatrzywszy się w cudowne pachnidła, nie pomijając przepysznego miodu!

 Aby dopełnić przyjemności - po wcześniejszym tradycyjnym targowaniu, zostałam posiadaczką przepięknego naszyjnika.





Po dniu, pełnym wrażeń przy blasku świec, świętowaliśmy nasz kolejny dzień w Maroku.
Dzięki pysznej kuchni naszego gospodarza - uczta była prawdziwie królewska!


 Na przyjaznym tarasie, przy blasku gwiazd, kumkaniu żab oraz nawoływaniu do modlitwy..  kończący się dzień spowiły senne marzenia.... o świecie pięknym i niezwykłym!

Jeśli jeszcze tutaj zaglądacie - ślę wiele serdeczności i pozdrawiam ciepło!!

5 komentarzy:

  1. Rewelacyjna wyprawa ... więcej proszę, bo pięknie piszesz o Waszych dalekich eskapadach i zdjęcia świetnie oddają klimat miejsca. Jeszcze, jeszcze poproszę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję kochana! Och, straszne mam wyrzuty sumienia, naprawdę chciałabym pisać sumienniej tutaj, tyle pięknych wspomnień pozostało w moim sercu.. ale zawsze tysiąc ważniejszych rzeczy! Postaram się szybciutko pisać dalej, choć w poniedziałek czeka mnie rozliczenie z 3 miesięcy w collegu, a ciągle jeszcze mam zaległości :(
    Ale postaram się! :)
    Pozdrawiam Cię cieplutko!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Anielico! Wiesz,że uwielbiam tu zaglądać:-) Twoje strony są lekiem na WSZYSTKIE zmartwienia, problemy i smutki... Moje oczy pochłaniają te wspaniałości...Mam nadzieję,że w 2011 roku będę mogła zrealizować swoje podróżnicze plany bo narobiłaś mi OGROMNEJ OCHOTY! Przytulam mocno do serca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne miejsce, mam nadzieję że kiedyś również je odwiedzę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej zazdroszczę wyjazdu. Chętnie gdzieś bym pojechała bo już mnie wizyty w szpitalu męczą, co prawda szpital św. Anny w Piasecznie jest rewelacyjny, no ale nie ma to jak w domu :)

    OdpowiedzUsuń